wtorek, 16 kwietnia 2013

Mój pierwszy raz z Mini



Mijały kolejne lata, rok po roku. W okolicy roku 2005 o ile dobrze sięgam  pamięcią, wyglądając przez okno ujrzałem na parkingu przed blokiem zielone Mini British Open – mało ? Obok tego modelu stał drugi zielony. Oczywiście co zrobiłem w pierwszej kolejności ? Przetarłem oczy ze zdumienia i gdy jeszcze tam stały, czym prędzej zbiegłem na parking podziwiać je namacalnie.  Wiem wiem, że nie wypada dotykać czyjegoś auta bo można dostać po łapach, ale wtedy to nie miało najmniejszego znaczenia – nawiasem mówiąc byłem młody, szybki i gibki tak więc i tak by mnie nie dogonili.  Nie wiem ile tam stałem, wiem tylko, że było to lato i zaczynało się już ściemniać. W momencie kiedy nosiłem się z zamiarem powrotu do domu, przecież nie mogłem tam tkwić wiecznie, wyszedł mój sąsiad i zapytał -  autka się podobają ? Odparłem, oczywiście drogi sąsiedzie, są rewelacyjne.  Z jego ust padło pytanie czy mam czas i czy chce się przejechać. Mimo to, że słuch miałem doskonały musiałem tą informację przetworzyć przez moją mózgownicę i poczekać aż impuls powróci do aparatu gębowego by wykrzesać z siebie słowo TAK. By tego było mało, sąsiad dał mi kluczyki i powiedział jedź.  Nie zastanawiałem się długo, wskoczyłem do Miniaka, odpaliłem i pojechałem. Plan zakładał zrobienie jednego kółka wokół osiedla, lecz tuż po ruszeniu wiedziałem, że cały mister plan w piz…..  1 pętla wokół osiedla, 2 pętla, 3 pętla, za każdym razem z jeszcze większym uśmiechem na twarzy i tak doszło chyba do 5 czy 6 po czym zorientowałem się, że jadę na rezerwie :P całość trwała ok 15-20 min.




 Rozsądek i sposób wychowania przez rodziców podpowiedział mi, że czas wracać. Oczywiście muszę tu nadmienić, że gdyby nie ta rezerwa to bym pewnie jeszcze przegiął bardziej. Dojechałem cało i bezpiecznie pod blok, zdałem na ręce kluczyki sąsiadowi, nawet nie był zły ani zaniepokojony. Przeprosiłem za lekki poślizg czasowy i zapytałem czy mam coś zapłacić za benzynę. Oczywiście sąsiad się uśmiechnął i powiedział, że nic nie muszę dopłacać.  Jazda wymarzonym samochodem zupełnie za friko bez żadnych konsekwencji – żyć nie umierać.  Przeszczęsliwy po mojej jeździe życia udałem się do domu, szybki prysznic i spać. Co mogło mi się przyśnić tego wieczora ? Oczywiście jazda Mini …



1 komentarz:

  1. Pięknie pięknie Panie :) normalnie dusza pisarza wychodzi :) :) Super sprawa!

    OdpowiedzUsuń