Mijały
kolejne lata, rok po roku. W okolicy roku 2005 o ile dobrze sięgam pamięcią, wyglądając przez okno ujrzałem na
parkingu przed blokiem zielone Mini British Open – mało ? Obok tego modelu stał
drugi zielony. Oczywiście co zrobiłem w pierwszej kolejności ? Przetarłem oczy
ze zdumienia i gdy jeszcze tam stały, czym prędzej zbiegłem na parking
podziwiać je namacalnie. Wiem wiem, że
nie wypada dotykać czyjegoś auta bo można dostać po łapach, ale wtedy to nie
miało najmniejszego znaczenia – nawiasem mówiąc byłem młody, szybki i gibki tak
więc i tak by mnie nie dogonili. Nie
wiem ile tam stałem, wiem tylko, że było to lato i zaczynało się już ściemniać.
W momencie kiedy nosiłem się z zamiarem powrotu do domu, przecież nie mogłem
tam tkwić wiecznie, wyszedł mój sąsiad i zapytał - autka się podobają ? Odparłem, oczywiście drogi
sąsiedzie, są rewelacyjne. Z jego ust
padło pytanie czy mam czas i czy chce się przejechać. Mimo to, że słuch miałem
doskonały musiałem tą informację przetworzyć przez moją mózgownicę i poczekać
aż impuls powróci do aparatu gębowego by wykrzesać z siebie słowo TAK. By tego
było mało, sąsiad dał mi kluczyki i powiedział jedź. Nie zastanawiałem się długo, wskoczyłem do
Miniaka, odpaliłem i pojechałem. Plan zakładał zrobienie jednego kółka wokół
osiedla, lecz tuż po ruszeniu wiedziałem, że cały mister plan w piz….. 1 pętla wokół osiedla, 2 pętla, 3 pętla, za
każdym razem z jeszcze większym uśmiechem na twarzy i tak doszło chyba do 5 czy
6 po czym zorientowałem się, że jadę na rezerwie :P całość trwała ok 15-20 min.
Rozsądek i sposób wychowania przez rodziców podpowiedział mi, że czas wracać.
Oczywiście muszę tu nadmienić, że gdyby nie ta rezerwa to bym pewnie jeszcze
przegiął bardziej. Dojechałem cało i bezpiecznie pod blok, zdałem na ręce
kluczyki sąsiadowi, nawet nie był zły ani zaniepokojony. Przeprosiłem za lekki
poślizg czasowy i zapytałem czy mam coś zapłacić za benzynę. Oczywiście sąsiad
się uśmiechnął i powiedział, że nic nie muszę dopłacać. Jazda wymarzonym samochodem zupełnie za friko
bez żadnych konsekwencji – żyć nie umierać. Przeszczęsliwy po mojej jeździe życia udałem
się do domu, szybki prysznic i spać. Co mogło mi się przyśnić tego wieczora ?
Oczywiście jazda Mini …
Pięknie pięknie Panie :) normalnie dusza pisarza wychodzi :) :) Super sprawa!
OdpowiedzUsuń